Warszawa, Mazury 27.06-04.07.2014
W niedzielę 29 czerwca 2014 r. delegacja zaprzyjaźnionej szkoły Irena-Sendler-Schule w Hamburgu przyjechała do nas z rewizytą. Wspólnie z naszymi uczestnikami majowego wyjazdu do Niemiec spędzili 6 dni w Warszawie i na Mazurach.
KRONIKA WYDARZEŃ
Dzień pierwszy – niedziela 29 czerwca 2014 r.Przed nami chwile pełne napięcia. Przed południem na lotnisku wraz z rodzicami, nauczycielami i paniami Dyrektor oczekujemy na przylot grupy z Irena-Sendler-Schule z Hamburga. Ponownie spotkamy się z koleżankami i kolegami poznanymi w maju, podczas pobytu w Hamburgu. Każdy z nas ma balonik w dłoni z napisanym imieniem „partnera” oraz własnoręcznie wykonane dwie flagi: polską i niemiecką. Niecierpliwie czekamy na rozsunięcie się drzwi i pokazanie się znajomych twarzy. Gdy wreszcie mogliśmy się uściskać, niepewność i zdenerwowanie zastąpiło ciekawość i radość. Wynajętym autokarem zawieźliśmy naszych gości do Schroniska Młodzieżowego przy ul. Karolkowej, gdzie nastąpiło zakwaterowanie na jedną noc, gdyż w dniu następnym wyjeżdżaliśmy na Mazury. Wspólnie pojechaliśmy pod mur Getta Warszawskiego przy ul. Siennej 55 i Złotej 62. Jest to ten sam mur widziany od strony aryjskiej i getta. Kilka cegieł z tego muru zostało przewiezione do Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie, Houston i Melbourne oraz do Muzeum Historii Holocaustu Jad Waszem w Jerozolimie (ang. Yad Vashem -w Jad Waszem posadzone są drzewa upamiętniające Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata – nie-Żydów, którzy ratowali Żydów i takie drzewo posiada też nasza patronka Irena Sendlerowa).
Na wspólny obiad udaliśmy się do restauracji Magat, przy placu Grzybowskim, gdzie serwowane jest żydowskie menu (warto nadmienić, że właściciel restauracji p. Grzegorz Tomala, był sponsorem nadania imienia Ireny Sendlerowej naszemu gimnazjum).
Kolejnym etapem było zwiedzanie Muzeum Historii Żydów Polskich po którym odwiedziliśmy ul. Lekarską 7, gdzie znajduje się jeszcze jabłonka, pod którą Irena Sendlerowa zakopywała w słoikach karteczki z nazwiskami, imionami i adresami żydowskich dzieci uratowanych z getta (jabłonka znajduje się w ogrodzie p. Hanny Rechowicz, córki Jadwigi Piotrowskiej- łączniczki i przyjaciółki Ireny Sendlerowej; pani Hanna Rechowicz w 2013r. wykonała statuetkę – nagrodę im. Ireny Sendlerowej, która przedstawiała odzwierciedlenie jabłoni w brązie).
Tutaj rodzice zabierali nas i naszych „partnerów” na kilkugodzinne spędzanie czasu wg własnego projektu. Nasza kadra wraz z zaprzyjaźnioną kadrą niemiecką oraz z p. Janiną Zgrzembska – córką Ireny Sendlerowej spędzili ten czas w restauracji „Pasieka” na starówce. Wspólne spotkanie przy kolorowych fontannach na podzamczu zostało bardzo szybko zakończone z powodu padającego deszczu.
Dzień drugi – poniedziałek 30 czerwca 2014 r.
Dzień rozpoczął się wspólnym śniadaniem w schronisku młodzieżowym, przygotowanym przez rodziców, naszych nauczycieli a nawet pań z sekretariatu. Zaopatrzeni w prowiant i ogromną ilość napojów wyjechaliśmy do miejscowości Maróz koło Olsztynka. W autokarze rozpoczęliśmy naszą wspólną letnią mazurską przygodę. Zatrzymaliśmy się przed potężną warownią w Nidzicy, którą wybudowano jako jeden z najważniejszych punktów strategicznych w krzyżackim systemie obronnym XIV wieku. Obejrzeliśmy różne eksponaty, zbrojownię oraz salę rycerską. W zamku mieści się Nidzicki Ośrodek Kultury, który organizuje w gotyckiej scenerii sal zamkowych koncerty, konferencje, bankiety. Oprowadzał nas ciekawy przewodnik, który rozpoczynał opowieść słowami po niemiecku a kończył po polsku. Więc nikt nie znał całej treści wypowiedzi (oprócz p. Beaty z Hamburga).
Po zakwaterowaniu w ośrodku dowiedzieliśmy się o planach związanych z projektem w którym uczestniczyliśmy. Każdego dnia wieczorem wspólnie z naszymi „partnerami” przedstawialiśmy w języku angielskim ciekawe wydarzenia minionego dnia. O swoich wrażeniach opowiadali też i nasi opiekunowie. Były opowieści w języku polskim i niemieckim, skrupulatnie tłumaczone przez p. Beatę z Hamburga. Foto Show z każdego dnia utrwalał przeżycia, zacieśniał przyjaźnie.
Dzień trzeci – wtorek 1 lipca 2014 r.
Dzień przywitał nas upragnionym słońcem, które wyjrzało zza chmur zachęcając do zabaw sportowych. Wspólnie z kadrą radośnie graliśmy w piłkę i podskakiwaliśmy rytmicznie. Po niecodziennej zabawie wyjechaliśmy na zwiedzanie okolicznego miasteczka – Olsztynka. Wielką niespodzianką był Zespół Szkół im. Mrongowiusza z lokalizacją w krzyżackim zamku. Trudno wyobrazić sobie wielką fortecę połączoną z codziennymi lekcjami. Zwiedzaliśmy podziemia, gdzie odbywały się różne imprezy szkolne. Wygłaskaliśmy szkolną kotkę, która podobno „bierze udział” w uroczystościach szkolnych, majestatycznie przechadzając się między ważnymi gośćmi. Oczywiście ciemne chmury zawisły nad miastem i deszcz chciał popsuć nam plany, lecz uratowała nas Biedronka chroniąc przed ulewą. Tuż obok była prywatna huta szkła, w której oglądaliśmy jak powstają kolorowe szklane przedmioty. Na nasze życzenie (dokładnie p. Beaty z Hamburga) panowie wykonali czerwone tulipany nawiązując do wyhodowanego czerwonego tulipana o nazwie „Irena Sendlerowa” (prawdziwe cebulki tulipanów „Irena Sendlerowa” otrzymaliśmy w prezencie od uczniów i nauczycieli z Irena-Sendler-Schule i zasadziliśmy przy wejściu do szkoły. Czerwone tulipany zakwitły w maju, przypominając o wspólnie spędzonych chwilach). Jeden ze szklanych tulipanów otrzymaliśmy w prezencie od naszych przyjaciół z Niemiec. Pokazy w hucie kończył quiz z nagrodami – wygraliśmy żółtego żonkila, oczywiście ze szkła (kwiaty zdobią gabinet p. Dyrektor). Pomiędzy kroplami deszczu przemaszerowaliśmy do pobliskiego skansenu – muzeum budownictwa ludowego, gdzie oglądaliśmy jak to dawniej bywało.
Pobyt na Mazurach, nad jeziorem nie może odbyć się bez rozkosznej kąpieli. Jednak rozkosz graniczy z odwagą, gdzie temperatura wody jak i powietrza jest nieco (bardzo) niska, i dzieje się to o 5 lub 6 rano!! Kto był taki odważny? – to „morsy” zza granicy!
Dzień czwarty – środa 2 lipca 2014 r.
Dzień zapowiadał się ciepło i bez deszczu. Pojechaliśmy zwiedzać Malbork (niem. Marienburg), a dokładnie gotycki, warowny zamek otoczony fosą wzniesiony przez Zakon Krzyżacki. Budowla przedstawiała się majestatycznie i na pewno kryje niejedną zagadkę. Stare powiedzenie mówi, że tak jak Buda powstała ze skały, Mediolan z marmuru, tak Malbork z błota (z którego wypalano cegły). Jest tu użyta największa ilość cegieł w Europie, ponieważ do budowy zamku Krzyżacy zużyli miliony sztuk tego budulca. Zamek wielokrotnie wykorzystywany był przez filmowców. Kręcono tu m.in. Wiedźmina, Króla Olch z J. Malkovichem, Pana Samochodzika i Templariuszy a także sceny przybycia polskiego poselstwa w „Krzyżakach” (z 1960). Podziwialiśmy rozwiązania architektoniczne ukrytych podsłuchów, tajemnych przejść czy też ogrzewania (podłogowego) znanego już 7 wieków temu. Najwięcej wrażeń sprawił długi ganek miedzy zamkiem wysokim a wieżą tzw. – gdaniska, która pełniła m.in. funkcje toalety, a fekalia spadały bezpośrednio do fosy. Tam też okazało się, że liście kapusty zastępowały obecny papier toaletowy.
Popołudnie w ośrodku było bardzo intensywne, bowiem oficjalnie odbyły się kąpiele w jeziorze pod okiem ratownika. Był to wspaniały czas, poczuliśmy prawdziwe letnie wakacje. Wieczorem rozpoczął się turniej na kręgielni w pobliskim ośrodku wypoczynkowym. Rywalizacja na torze przez 10 kolejek przyniosła wiele radości. Każdy STRIKE nagradzany był owacją, a MISS, gdy gracz w ogóle nie trafił w kręgle owocował pomocą i poradą. Drużyny mieszane niemiecko- polskie dzielnie walczyły o zwycięstwo. Kadra zaś grała w bilard. Niekiedy fachowo uderzone bile wpadały jak zaczarowane w łuzy. Gromki doping towarzyszył każdej zabawie.
Dzień piąty – czwartek 3 lipca 2014 r.
Ten dzień był najatrakcyjniejszy z całego wyjazdu. Wreszcie pogoda była typowo wakacyjna. 8 kilometrowy leśny odcinek do miejscowości Swaderki pokonaliśmy na wypożyczonych rowerach. Tam rozpoczynał się nasz 2,5 godzinny spływ kajakowy od jeziora Pawlik, rzeką Marózką do jeziora Święte. P. Norbert z Hamburga przeprowadził szkolenie na temat niebezpieczeństw z jakimi możemy się zetknąć na wodzie. Trochę nam napędził stracha. Na pewno nigdy nie zapomnimy tego spływu po bardzo kapryśnej rzeczce Marózce. Niektórzy płynęli kajakami po raz pierwszy. Uczyli się jak trzymać wiosła, jak cofać, hamować, jak wspólnie i w rytm wiosłować. Mimo trudności, była to wspaniała zabawa. Przepływaliśmy między przewróconymi do rzeki konarami drzew. Niekiedy kajak zatrzymywał się na powalonym pniu w wodzie i trzeba było albo popchnięcia przez innych lub wyjść z kajaka i samodzielnie go popchnąć. Chłopcy bardzo ofiarnie pomagali przeprowadzić kajak między konarami. Czasem trzeba było niemal położyć się w kajaku, by przepłynąć pod powalonym drzewem. Byli tacy, którym nie udało się przepłynąć na sucho. Wzdłuż całej trasy było słychać wybuchy śmiechu. Dopłynęliśmy do miejscowości Kurki, skąd przewieziono nas busem z powrotem do Swaderek. Powrót do ośrodka na rowerach również dał nam wiele radości. Niektórym potem dokuczała boląca pewna część ciała, chyba od siodełka. Wieczorem wspólne ognisko było podsumowaniem wyjazdu. Każdy dzielił się swoimi refleksjami z wyjazdu, zarówno tylko słowami w języku angielskim jak również za pomocą obrazów wcześniej namalowanych farbami. Również kadra zabawnie i wesoło podsumowała nasz wypad do Maróza. Rozlegały się wesołe piosenki, a przy dźwiękach gitary próbowano zaśpiewać coś wspólnego w języku angielskim. Wszyscy byli tego samego zdania, iż należy taki wyjazd powtórzyć w najbliższej przyszłości. Już tam przy ognisku, nasi goście zostali zaproszeni ponownie do Polski przez p. wicedyrektor.
Ten magiczny wieczór niestety musiał się zakończyć, bowiem następnego dnia bardzo wcześnie musieliśmy wstać, aby powrócić do Warszawy i zdążyć na samolot do Hamburga.
Dzień szósty (ostatni) – piątek 4 lipca 2014 r.
Niestety, mimo pięknej słonecznej pogody pożegnaliśmy Maróz i wróciliśmy do Warszawy. Nasi goście po raz pierwszy mogli zobaczyć naszą szkołę, taką malutką w porównaniu ze szkołą hamburską. Niewiele czasu, ile pozostało do odlotu wykorzystaliśmy na wspólnych lodach w Złotych Tarasach, oczywiście po obiedzie w znanej już nam restauracji „Magat”. Niektórzy z naszych gości zdążyli jeszcze zakupić prezenty dla swoich przyjaciół i rodziny. To było mistrzostwo świata w dokonaniu wyboru i zakupu w tak krótkim czasie. Na lotnisko pojechaliśmy kolejką SKM bezpośrednio z Dworca Centralnego. Tam oczekiwali na nas stęsknieni rodzice, którzy sprawili nam wszystkim niespodziankę ofiarowując T-shirty, białe koszulki z nadrukiem wspólnego zdjęcia i napisem „Maróz 2014”. Tym miłym akcentem pożegnaliśmy naszych przyjaciół i wróciliśmy do swoich domów.
Refleksja:
Nasi uczniowie i opiekunowie spędzili w Marózie niezapomniane dni razem ze swoimi partnerami ze szkoły Irena-Sendler-Schule w Hamburgu. Ten pobyt zacieśnił partnerskie więzy pomiędzy naszymi szkołami a tym samym pomiędzy naszymi krajami. Osiągnęliśmy niebywały sukces w relacjach polsko-niemieckich, podczas którego uczniowie i ich nauczyciele wspólnie nabywali umiejętności potrzebne w komunikacji z obcokrajowcami. Wyjazdowe zajęcia stanowiły okazję do poznawania siebie oraz znoszenia barier. Dodatkową wartością wynikającą z pobytu dorosłych i dzieci było zacieśnienie wzajemnych relacji. Doświadczenie to na pewno wpłynie pozytywnie na dalszy rozwój stosunków ze szkołą w Hamburgu. Uczniowie odkryli wspólne zainteresowania, umiejętności i cele. Nawiązali niejedną przyjaźń. W przyjacielskiej atmosferze z wielkim zaangażowaniem realizowali nasze zaplanowane działania. Ośrodek w Marózie koło Olsztynka, to idealne miejsce na tego typu działania. Wszyscy bawiliśmy się tam świetnie.9